rabatina1

registro: 07/12/2015
Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły.
Pontos323mais
Manter o nível: 
Pontos necessários: 1.677
Último jogo

Taka bajka...nie bajka..a może ......z życia....wziete

"Jaki jesteś ?"

Jeśli myślicie, że złe smoki i piękne księżniczki już nie istnieją to posłuchajcie mojej opowieści koniecznie. Ja sam nie tak dawno myślałem, że kocham bez pamięci kogoś, komu kiedyś w przeszłości zadałem straszliwy cios. To była piękna, dobra i mądra dziewczyna, a ja okazałem kiedyś się potworem, który wzgardził miłością rzuconą do moich stóp.
Więc ja jestem smokiem, a ona księżniczką. I nie mogę powiedzieć niestety, że byłem dobrym smokiem. Choć takie istnieją! Ja pracuję nad swoją poprawą.. Może ktoś kiedyś powie o mnie: "to dobry i poczciwy gad".
Lecz taka potworność jak moja jest niczym w porównaniu do potworności gadów, które najpierw porywają księżniczki a później, niweczą ich marzenia. Lub jeszcze gorsi są Ci, którzy wykorzystując zależność młodej księżniczki od ich czarów wykorzystują je i przeżuwają niczym gumę do żucia, a potem wypluwają taką oślinioną i pozostawiają samą sobie. Często jeszcze ją zwodzą obietnicami w nadziei, że gdy ona się podniesie, to ją jeszcze raz wykorzystają!!! I gdy tylko ona w swej dobroci i wierze głębokiej w dobro tego świata i wszystkich istot ją otaczających znowu obdarzy takiego potwora zaufaniem - on uderzy! Wbije swe kły jadowite w jej delikatną szyję i zrobi z nią to co będzie chciała jego potworna natura!!!
Ktoś powie: "To naiwność księżniczki sprawiła, że znów ofiarą się stała"!
Hej sędzio sprawiedliwy, nim sąd wydasz, rozważ wszelkie za i przeciw, by dla dobra sprawy wgląd zyskać rzetelny i uczciwy. Posłuchaj uważnie opowiadania tego i oceń według swego sumienia kto zawinił.
Znam ja pewną księżniczkę urody nadzwyczajnej, która historyję straszliwą mi opowiedziała. A dotyczyła ona jej ducha i ciała. Całą była chora, gdyż w zamkowych ogrodach spotkała potwora. Gad to był przebiegły - zmieniał swoją skórę. Udał przyjaciela, ojca nieomal udawał, choć ojciec był królem.
Smoczym zwyczajem bywa, że czarów się używa. A zatem niech nikogo nie dziwi, że księżniczka ufnie doń się jęła zbliżać. Chciała się dowiedzieć wszystkiego o życiu. On prawił kazania na tematy ją interesujące. Zdobywał jej zaufanie.
Dnia pewnego powiedział do jej ojca:
- Mój panie! Królewna świata ciekawa i talenta ma różne! Czas je zacząć rozwijać! Pozwól mi z nią jechać w stepy zielone, by tam zapoznała się z mocą świata tego.
Król z tronu swego spojrzał na rozmówcę, a że ufał jemu, jak komu mało, puścił ich razem do świata - na jego spotkanie. Więc stało się jasnem dla wszystkich poddanych, że królewna w dobrej opiece się znajdując w świat wyrusza, by zapoznać życie od innej strony.
- To się przyda, gdy zasiędzie na tronie! - zwykli mawiać ludzie.
Nikt gada nie przejrzał - nikt do dzisiaj nie wie, co się stało dalej. Więc ja opowiem tą historyję w skrócie.
Jak już wiecie kochani, gad i księżniczka zostali sami w stepie zielonym. Step był piękny! Wymarzony! Księżniczka tym urzeczona, pragnęła móc się tam pojawiać kiedy tylko wola. Pewnego wieczora, królewna w swoim namiocie odpoczywała. Ten wszedł do jej namiotu i wystawił szpony, łuskę swoją obnażył i na czyn nikczemny wobec królewskiej córki się odważył. Przyszedł do niej, wbił zęby w jej szyję delikatną o jedwabnej skórze i powiedział przerażonej w oczy :
- Nie powiesz o tym nikomu! Bo jeśli to zrobisz, to rozpowiem wszystkim, żeś Ty mnie uwiodła - że rozwiązłą jesteś. Że to Tyś jest podłą do stopnia takiego, że mnie niewinnego wykorzystałaś w mej słabości. Gdy to król usłyszy, to złudzeń się wyzbądź, że zgodzi się na to byś w step mogła chodzić. A może nawet ten król stary wymyśli dla ciebie inne groźne kary!
Tymi oto słowy potwór obezwładnił piękną królewnę. Strachem ją przepełnił, że wszystko ona straci, gdy komuś prawdę wyjawi. Łapy swe pchał w piękne ciało, wykorzystywał ją ile woli w nim było potwornej. A gadzina to była niesłychanie szpetna. Lat miała co najmniej z pięć tysięcy. Odór siarki z pyska się dobywał, a ten oto potwór podstępnie używał młodego dziewiczego ciała.
Na szczęście pojawił się rycerz, któremu ona prawdę wyjawiła. Lecz ze łzami w oczach prosiła, by w tajemnicy to pozostawił i nikomu nie objawił tego, co wie o potworze. Królewna rycerzowi prawdę wyznała, bo bardzo owego z serca pokochała. Ten pokazał się gadowi, by ów wiedział, że jest ktoś, kto nie puści płazem obrazy. Łuskaty stwór zaczął się mieć na baczności i swych niecnych spraw zaprzestał. Lecz jedynie do czasu, gdy rycerza wojny dalekie wezwały. Napisał stamtąd list, że zostaje na czas nieznany. Królewna sama znów została, lecz nie długo. Bo oto książę zastukał do bram zamku. A mąż był to urodziwy i mądry. Gdy ją zobaczył - zrozumiał, ze oto kończą się jego poszukiwania. Że znalazł właśnie panią swojego serca. Długo nie musiał zabiegać, gdyż już kiedyś królewnie doniesiono o jego sławie i ona za nim swego czasu wzdychała. Tęskniła kiedyś za nim, by go poznać. A teraz stał przed nią i o rękę prosił. Zgodziła się. Lecz zanim to się stało, królewna prawdę o sobie mu wyznała i o owej maszkarze, która we względy rodzica umiała się wkupić, by ostatecznie wykorzystać łatwowierną swą ofiarę.
Królewicz wpierw miecza dobył i jął szukać nikczemnej poczwary by zemsty dopełnić na niej. Księżniczka jednak go powstrzymała tymi oto słowy:
- Ukochany mój, nie zabijaj potwora. Zrób to dla mnie! Król, ojciec mój, nic nie wie o tej straszliwej zbrodni. Chcę by tak pozostało. Proszę Cię więc, byś go nie szukał.
Książę widząc, że szczera dobroć płynie z serca królewny, obiecał jej, że nie będzie zwalczał gada, ale tylko dlatego, by nikt się nie dowiedział o przejściach swej wybranki, co by jej niechybnie zaszkodziło.
Gad nie wiedział, że książę zna prawdę i w pełnym podnieceniu knuć zaczął intrygę, by czym prędzej go oświecić o wiarołomnej naturze księżniczki. Cel jeden w potwora umyśle się zalęgł - rozdzielić i zniweczyć szczęście swej ofiary. Lecz jakież było jego zdziwienie, gdy książę rzekł do niego:
- Miłości swej nie zmienię... Nie licz na to maszkaro!!! Prawda nas wzmocniła, a ciebie hańbą okryła. Nie mam dla ciebie odpowiedniej kary więc zejdź mi z oczu gadzie cuchnący.
Szydził książę w pysk potworowi zdziwionemu wielce. Żartem przeraził jego ciemne serce:
- Może chcesz się poczęstować owieczką pełną siarki? Wiem, że to działa świetnie na takie jak ty poczwarki.
Tak oto dzięki prawdzie w zamku zagościł duch prawdziwej i szczerej miłości. Wkrótce weselne dzwony w królestwie całym zagrały. Lud wyległ na ulice gwarem radosnym się zachwycał. A na weselu jadła wszelkiego i trunku dla każdego było pod dostatkiem. I ja tam byłem, miód i wino piłem na czego dowód tę oto bajkę spisałem... Gdy tylko wytrzeźwiałem.
Opowiedziałem Wam tą bajkę, byście się zastanowili, czy wy też nie jesteście potworami. Kluczem do uzyskania odpowiedzi niech będzie poniższa prawda:
Jesteś potworem kiedy łaknąc czegoś bierzesz to bez dobrowolnej zgody osoby, która ma przedmiot twojego pragnienia. Robiąc tak czynisz ją ofiarą twojej przemocy i podstępu. Sztuką życia jest sprawienie, by ten od którego pragniemy dał nam to czego pożądamy dlatego, że sam pragnie nam to ofiarować. Wówczas mówić będą o Tobie, że jesteś miłością naznaczony. Gdy to się stanie opływać będziesz we wszelkie dobra i dzielić się nimi będziesz wolny od zachłanności i chciwości.