rabatina1

registro: 07/12/2015
Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły.
Pontos187mais
Manter o nível: 
Pontos necessários: 13
Último jogo

Do Wariaatka 18...

Wariaatka18 jesteś nieuczciwa osoba. Pomogłam Ci . Przelałam na stole 300k...w bingo .. obiecalas oddać za trzy dni dokładnie 10sierpnia... Nie mam nic do dziś .. Wiem jak to jest jak nie ma żetonów .. Teraz to tylko ostrzegam graczy... Przed taka jak Ty  .. Bo już nie o te żetony chodzi .. Ale dane słowo .. Napisam bloga bo mnie lekceważysz na czacie ogólnym.. Pisałam...Do Ciebie . Cisza .. Wiadomości masz zablokowane... Chciałam inaczej . Nie mogłam.. Się skontaktować .. Stąd ten blog .. Pozdrawiam graczy . Którzy to przeczytają .. Ja już nie pomogę nikomu .. Choć sama już teraz nie mam . . Starałam się dzielić w miarę możliwości . Z innymi nawet darowalam niewielkie kwoty jak na to miałam . Miłego weekendu życzę . Graczom

Jak Anioł zabrał Powstańca Warszawskiego do nieba....

Pomniki są zwykle wysokie i dumne, tak jak dumni są ludzie z tych, co są na pomnikach. Są jednak także pomniki małe i pokorne – jak postać Małego Powstańca przy murach Starego Miasta w Warszawie. To taki mały chłopiec w o wiele za dużym hełmie, jeden z wielu małych chłopców, którym o wiele za wcześnie skończyło się życie, bo wróg-zabójca był o wiele za duży… 
Zawsze tam ktoś kładzie Świeże kwiaty – może dlatego, że pomniczek mały, a małych się kocha, gdy wielkich się tylko podziwia.

1 sierpnia, czyli w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, przyszedł tam stary żołnierz. Położył pod nogi Małego Powstańca bukiecik niezapominajek i wyprężył się na baczność, z ręką przy daszku wojskowej czapki. Potem usiadł na występie muru i zaczął nucić piosenkę, którą kilkadziesiąt lat temu Śpiewali powstańcy. Wtedy podszedł do niego zaciekawiony harcerz w mundurku. Chwilę stał na baczność, a potem usiadł przy starym żołnierzu i zaczął nucić tę samą melodię. Żołnierz spojrzał na niego, chwycił go za ramię i przygarnął do siebie. Po chwili zaczął opowiadać:

– Takich jak ty i on było wtedy tu wielu. Niewiele mieli lat, ale za to odwagi – aż za wiele… To, by Warszawa była polska, dumna i wolna, było dla nich ważniejsze nawet od życia. Ja też wtedy taki byłem, bo mężczyzna musi mieć serce żołnierza-obrońcy-bohatera. Powstanie to było piekło. Bomby leciały jak grad, dudniły samoloty i wyły syreny, domy waliły się jeden po drugim, czołgi miażdżyły rannych ludzi. Wszystko było w ogniu, a Śmierć szalała jak stado demonów. Był wtedy wśród nas taki całkiem podobny do niego – wskazał na Małego Powstańca – małe toto było, słabe i chude, a sprytne i ruchliwe jak żywe srebro. Był ministrantem i skautem. Nawet dwa razy szedł w pielgrzymce z Warszawy do Częstochowy – o chlebie i wodzie. Marianek miał na imię. Gdy inni wokół płakali, przeklinali, jęczeli lub wyli z bólu – on był cały czas pogodny, jak błękit, którego nie widzieliśmy już od kilku dni. Mimo tego piekła miał oczy pogodne jak bezchmurne niebo. I o niebie nam przypominał, pod dymem, bombami i walącymi się Ścianami. Pamiętam, jak mówił do jakiejś umierającej dziewczyny: „Nie bój się! Nad nami jest niebo i do nieba z tego piekła idziesz. Wytrzymaj, zaraz boleć przestanie. Tam już nic nie boli!?. Zresztą ten Marianek robił wszystko jakby po drodze do nieba. Kiedy go raz zapytałem, patrząc, jak przebiega do rannych pod seriami karabinu maszynowego: „Czy ty się w ogóle Śmierci nie boisz?? – on odpowiedział: „Co tam Śmierć – mnie mój Anioł weźmie od razu do nieba, bez pogrzebu!?.

I tak zginął… Kiedy zobaczyliśmy, że ambulans pełen rannych jedzie wprost na minę, krzyczeliśmy, ale kto w tym piekielnym jazgocie mógł coś usłyszeć. I wtedy Marianek z parapetu okna skoczył wprost na tę minę… Mały dzieciak, a jakie wielkie serce! Nikt z nas nie pomyślał, że tak można tych kilkunastu rannych uratować… „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich?. Nic z niego nie zostało. I nie miał pogrzebu. Tylko wszyscy powstańcy stanęli na baczność jak przed pomnikiem bohatera. Chyba naprawdę jego Anioł wziął go wprost do nieba. I wiesz, wtedy na kilka chwil dymy się rozwiały i zobaczyliśmy błękit – jakby Anioł robił drogę temu małemu Świętemu…

Stary powstaniec umilkł, a harcerz spojrzał na twarz Małego Powstańca. Wyglądał on tak, jakby patrzył gdzieś bardzo daleko. Nad nim było czyste, spokojne niebo, po którym latały jaskółki.

– Czy wiesz, kto to jest Anioł? – zapytał harcerza stary powstaniec. – To ktoś taki: „pół-ptak i pół-miłość?. 

Tak pisał Krzysio Baczyński, też powstaniec, poeta. Też zginął, zaraz po Marianku. Dobrych ludzi to chyba Anioły prowadzą do nieba na skróty…

1484.jpg2745286_print_1.png?resize=max_sizes&key=55f9a22768eed085006592c1174c0235


Dlaczego tacy są.....?

Bo ja cała jestem chyba taką sentymentalną, naiwną idiotką, która daje z siebie zawsze 100%. Nie wyobrażam sobie zresztą, że mogłoby być inaczej.... Dlatego tak bardzo boli, że ludzie w dzisiejszych czasach wykorzystują drugiego człowieka, bawią się nim, ranią i wyrzucają jak zużytą rzecz, która nie miała najmniejszego znaczenia. Że tak łatwo przychodzi im kłamstwo, składanie pustych obietnic a potem łamanie danego słowa. Że nie zważają na uczucia innych. Że wykorzystują zaufanie, szczerość po to, żeby zranić.... 
Zostaje żal. Olbrzymi smutek i żal. 
Poczucie niesprawiedliwości, że komuś tak łatwo jest wcisnąć "delete" i już nas nie ma, a w naszym sercu pozostaje jednak wyryty na zawsze.... 
Poczucie niesprawiedliwości kiedy sytuacja dotyczy niewiele rozumiejącego jeszcze dziecka.... 
Poczucie niesprawiedliwości kiedy osoby, które były najważniejsze, które powinny chronić, którym się ufało wbijają nóż w plecy, albo w serce.... 
Może rzeczywiście wszystkich należałoby traktować z wzajemnością, nawet jeśli mówią "zło dobrem zwyciężaj".... Bo gdzie to zwycięstwo jeśli człowiek przestaje wierzyć w zwykły, ludzki odruch drugiego człowieka? 
Gdzie to zwycięstwo jeśli włożyliśmy siły aby zbudować coś, a ktoś ot tak to sobie rujnuje? Gdzie to zwycięstwo gdy podnosimy się z kolan tylko po to, by po raz kolejny zostać na nie rzuconym i rozdeptanym?n13.119.gif
37334334_434306420402324_1920727538187894784_n.jpg?_nc_cat=0&oh=bed2c26955cf182c0a15c03469a0b156&oe=5BD2E888

Czy umiemy odpowiedzieć szczerze ...sami dla siebie?

PRZYJACIELU,

Nie interesuje mnie, jak zarabiasz na życie.
Chcę wiedzieć, za czym tęsknisz i o czym ośmielasz się marzyć wychodząc na spotkanie tęsknocie swego serca.

Nie interesuje mnie ile masz lat.
Chcę wiedzieć, czy dla miłości, dla marzenia, dla przygody życia zaryzykujesz, że wezmą cię za głupca.

Nie interesuje mnie jakie planety są w kwadraturze do twojego księżyca.
Chcę wiedzieć, czy dotknąłeś jądra własnego smutku, czy zdrady życia otworzyły cię, czy też skurczyłeś się i zamknąłeś bojąc się dalszego cierpienia.

Chcę wiedzieć, czy potrafisz siedzieć z bólem, moim lub swoim, nie starając się pozbyć go, ukryć, lub zmniejszyć.

Chcę wiedzieć, czy potrafisz być z radością, moją lub swoją, czy potrafisz tańczyć z dzikością i pozwolić, by ekstaza wypełniła cię aż po czubki palców, bez upominania nas, że powinniśmy być ostrożni, patrzeć realistycznie na życie i pamiętać o naszych ludzkich ograniczeniach.

Nie interesuje mnie, czy historia, którą mi opowiadasz jest prawdziwa. Chcę wiedzieć, czy potrafisz rozczarować kogoś by pozostać wiernym sobie; czy potrafisz znieść oskarżenie o zdradę i nie zdradzić własnej duszy; czy potrafisz sprzeniewierzyć się, a przez to pozostać godny zaufania.

Chcę wiedzieć, czy codziennie potrafisz dostrzec piękno, nawet gdy nie jest ono ładne i czy potrafisz w jego obecności znaleźć źródło swojego życia.

Chcę wiedzieć, czy potrafisz żyć ze świadomością porażki, swojej i mojej, a mimo to nadal stać nad brzegiem jeziora i krzyczeć do srebra pełni księżyca: "Tak".

Nie interesuje mnie gdzie mieszkasz ani ile masz pieniędzy. Chcę wiedzieć, czy po nocy pełnej smutku i rozpaczy, zmęczony i obolały, potrafisz wstać i zrobić to, co trzeba, by nakarmić dzieci.

Nie interesuje mnie, kogo znasz i jak się tu znalazłeś, chcę wiedzieć, co jest dla ciebie źródłem siły wewnętrznej kiedy wszystko inne zawodzi.
Chcę wiedzieć, czy potrafisz być sam ze sobą i czy w chwilach samotności takie towarzystwo naprawdę sprawia ci przyjemność.

Oriah Mountain Dreamer
wypowiedź starego Indianina, maj 1994
14915172_1211362395600861_3285586332777688447_n.jpg?_nc_cat=0&oh=23fe960f79be0dc24e3a41472ca71a25&oe=5BE3B948

19 czerwca gramyyyyy....My i Senegal

Mistrzostwa rozpoczęte..a my będziemy przeżywać silne emocje i trzymać kciuki za naszą drużynęn0.118.gif
Pamiętasz wieczór na Wembley 
i chwałę minionych dni? 
To z nami był Kaziu Deyna, 
a tak jak on nie grał nikt…. 
Co czułeś wtedy na Wembley 
gdy Janek wybronił mecz? 
I upadł jak w starych legendach, 
Albionu dumny lew…. 

I złoto jak sen…. 
i puchar był nasz… 
i ten przeklęty deszcz… 

To było jak znak 
od lat pierwszy raz 
podniosłeś oczy gdzie… 

Polska, Polska, Polska to my! 
Jedziemy po Puchar Świata 
Polska, Polska, Polska to my! 
To Twój dzień 
To Twój czas 
Twoja gra 

Piłkarskie niebo jest piękne 
i takie samo jest u nas 
i znowu mamy drużynę 
i znów nas uwodzi fortuna. 
Pojadą za wami chłopaki 
odwiedzić znajome strony 
i spojrzysz z „placu” przez słońce 
na sektor biało-czerwony…. 

I z tysięcy ust 
i z tysięcy serc 
popłynie w niebo pieśń…. 

To będzie jak znak, 
od lat pierwszy raz 
zrozumiesz wtedy że…. 

Polska, Polska, Polska to my! 
Jedziemy po Puchar Świata 
Polska, Polska, Polska to my! 
To Twój dzień 
To Twój czas 
Twoja gra.

Zostawiam chwile chwały warto sobie przypomnieć..życzę gęsiej skórki przy oglądaniu n2.118.gif pozdrawiam kibiców:)sama kibicujęn0.118.gifn19.118.gif
https://www.youtube.com/watch?v=kCEp6Kv8MHU